Był estetą i kochał życie. Ale życie nie wzięło tego w rachubę. Jak w skafandrze zamknęło go w jego własnym ciele. Wylew krwi do mózgu zaskoczył go w chwili, gdy wypróbowując nowy model BMW, jechał na spotkanie z nową towarzyszką życia. Był 8 grudnia 1995 roku. Świadomość odzyskał w styczniu. Ale była to świadomość zamurowana jak w więzieniu, w znieruchomiałym ciele, nad którym nie miał żadnej kontroli. Widział, słyszał, nie stracił powonienia - ale stracił swoje ciało. Nie mógł nawet przełykać pokarmów ani oddychać bez pomocy aparatury medycznej, a jedynym zewnętrznym wyrazem obecnego w ciele życia była mrugająca jak motyl lewa powieka i nieznaczne poruszenie głową. Skafander i motyl. W takim stanie napisał tę książkę. Książkę przejmującą i poruszającą, która daje dużo do myślenia. O losie i o życiu, rzecz jasna, ale także o stosunku duszy do ciała, o stosunku myślenia i odczuwania do własnej cielesności. Napisał książkę, której znaczenie nie sprowadza się do sensu czysto literackiego czy nawet filozoficznego, bo jest ona zdarzeniem splatającym w niepodzielną całość literaturę i egzystencję.
Źródło
Moja opinia:
Książka „Skafander i motyl” została podyktowana mrugnięciami powieki przypominającymi trzepot skrzydeł motyla. Skafander to paraliż krępujący inteligentnego, młodego mężczyznę i nie pozwalający mu na absolutnie żadną aktywność, poza umysłową. Jest on świadom tego, co się dzieje i chce opisać swoje przemyślenia, więc powieką dyktuje całą książkę. Jest to niestety prawdziwa historia Jeana-Dominique'a Bauby, który po udarze mózgu popadł w stan zamknięcia i na niego został skazany bez nadziei na wyzdrowienie. Na podstawie książki powstał film pt.Motyl i Skafander . Nie widziałam go jeszcze, ale mam zamiar. Książka, wbrew opisowi, jak dla mnie była taka sama, tzn. ciekawa, taka „inna”, tematyka niecodzienna, ale lektura mnie nie porwała.
Skoro nie jest to porywająca lektura to ja się jeszcze zastanowię czy sięgnąć po nią.
OdpowiedzUsuń