czwartek, 28 kwietnia 2011

Uprowadzone - Lisa Hoodless, Charlene Lunnon

Przeczytana już jakiś czas temu, no ale znów recenzję zamieszczam z opóźnieniem. W czasie Świąt, na które jak zwykle miałam ambitne plany, nie przeczytałam nic. Dopiero teraz zaczęłam "Szanghajską kochankę", ale czuję, że będzie to strata czasu...Tymczasem, publikuję jedną z wielu nienapisanych jeszcze opinii książek, które już zostały przeze mnie przeczytane w tym roku.


W 1999 roku, w wieku dziesięciu lat, Charlene Lunnon i Lisa Hoodless zostały porwane w drodze do szkoły.
Przez kilka dni były więzione w brudnym mieszkaniu komunalnym, torturowane i gwałcone. Niemal postradały życie. Ale zdarzył się cud. Dziewczynki zostały odnalezione, ich oprawca aresztowany i skazany, a sprawę udało się zamknąć.
To jednak nie był koniec dla Charlene i Lisy. Przez kolejne kilka lat starały się pogrzebać bolesne wspomnienia i wrócić do normalnego życia. W ogniu heroicznej walki z własnymi demonami ich przyjaźń została wystawiona na próbę, której prawie nie podołała.
Uprowadzone to opowiedziana przez nie historia tego, co przeżyły, jak udało im się przetrwać tę gehennę oraz skąd czerpały siłę, aby iść dalej i odbudować swoje życie.

Źródło

Moja opinia:

„Uprowadzone” to opowieść dwóch koleżanek porwanych niedaleko swoich domów przez pedofila poszukiwanego przez policję. Już na samym początku przeczuwamy, że będą się działy straszliwe rzeczy i niestety mamy rację. Kilka dni koszmaru to niezapomniane przeżycie, które z pewnością naznaczyło te dwie dziewczynki na zawsze. Łatwo można się domyślić przez co przechodziły bohaterki, a zarazem autorki książki,: wielokrotne gwałty, ból, przerażenie, strach przed oprawcą. Uratował je przypadek, ale nie dla obu był to koniec wykorzystywania seksualnego....Aby dojść do siebie na pewno potrzebny był czas i terapia, a książka pewnie też przyczyniła się do oczyszczenia. Autorki mają też swoje książkowe konto na facebook’u, gdzie kolejni czytelnicy dzielą się refleksjami po przeczytaniu książki. I w tym miejscu zastanawiam się już nie po raz pierwszy (będąc po lekturze innych prawdziwych historii z serii Pisane przez życie), czy pisanie o sobie tego typu książek (o intymnych dramatach i traumach, byciu wykorzystywanym seksualnie itp.) naprawdę służy autorom tych opowieści? Przechodzenie przez to, co się wydarzyło nawet parę razy (korekty itp. sprawy), świadomość, że miliony ludzi, także z ich najbliższego środowiska (w przyszłości może też ich dzieci) czytają, co im się przytrafiło, gdzie dotykał ich pedofil i co im dokładnie robił...Niepokoi mnie też taka myśl: Czy to nie jest zarabianie na czyimś nieszczęściu? Gdyby ten ktoś nie został w taki czy inny sposób skrzywdzony, to książka by nie powstała, a wiadomo, że prawdziwe historie są chętnie czytane, a co za tym idzie - kupowane. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że książkę miałam z biblioteki i kupić cokolwiek z tej serii nie mam zamiaru. Jest też pewnie druga strona: uświadomienie ludzi, uwrażliwienie ich na krzywdę innych, zwłaszcza dzieci. Na rynku jest jednak już naprawdę wiele pozycji o wykorzystywaniu seksualnym dzieci przez najbliższe im osoby.
Wracając do „Uprowadzonych”, to książka, jak chyba każda z serii Pisane przez życie, napisana zgrabnie, choć tematyka oczywiście drastyczna. Mimo wszystko, czytanie historii Lisy i Charlene na pewno nie było stratą czasu.

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Bez granic - A. Abrahamson, M. Phelps

Książkę podarowałam przyjaciółce na urodziny, bo zachęcił mnie fragment zamieszczony na stronie Świata Książki. To kolejna z tych, o których piszę z opóźnieniem.


Ponieważ nic nie jest niemożliwe, człowiek powinien mieć wielkie marzenia. Im większe, tym lepiej – oto dewiza Michaela Phelpsa, uznawanego za najlepszego pływaka wszech czasów.
Syn policjanta i nauczycielki z Baltimore zaczął pływać jako siedmiolatek, gdy wykryto u niego ADHD. Dziś, z dorobkiem 14 złotych medali, jest najbardziej utytułowanym olimpijczykiem w historii nowożytnych igrzysk. Na czym polegają jego treningi? Co je? Czy może żyć „normalnym” życiem? Biografia niezwykłego chłopaka, historia wielkiej pasji i jeszcze większej pracy.


Moja opinia:
 
„Bez granic” to książka o słynnym pływaku i czytając, jak Michael Phelps pokonuje kolejne odległości w rekordowym czasach, samej zachciało mi się pływać i częściej niż kiedyś zaczęłam odwiedzać pobliską pływalnię :) Bo sama książka nie jest dziełem literatury, to trzeba sobie uczciwie powiedzieć. Nawet nie wiem, czy dobrze napisana, bo płynie się z tekstem tak do połowy, potem zwalnia i w końcu kończy. Przyznam, że trochę mnie znużyły szczegółowe dane dotyczące czasów uzyskiwanych na różnych dystansach, nie potrzebowałam aż tak wielu informacji.
Tajemnicą sukcesu Phelps’a wydaje się być przede wszystkim systematyczna bardzo bardzo ciężka praca i w niewielkiej tylko części jego fizyczne uwarunkowania jak np. szerokie stopy, których używa jak nurek płetw. Poza tym książkę można podsumować nieco już utartym sloganem, że wiara w siebie i wytrwałość w dążeniu do celu są drogą do sukcesu. Choć to często powtarzana prawda, Michael Phelps wydaje się być żywym przykładem na to, iż sprawdza się ona w życiu. Pływak wcześnie rozpoczął wyczerpujące treningi, niemal zaraz po tym, jak się  prawie utopił. Na basenie pokonywał siebie i swoje słabości, stawiał sobie poprzeczkę coraz wyżej, jednak cele były realistyczne, dostępne. Uparcie dążył wytyczoną sobie ścieżką i zawsze starał się jak najlepiej reprezentować swój kraj na kolejnych zawodach, dać z siebie wszystko sprawdzając się w różnych stylach. W książce opisane zostały kolejne wyzwania  i uczucia, jakich doznawał zwyciężając i czasem przegrywając. Amerykańskiego pływaka zapewne cechuje niezwykły hart ducha i niezłomność, w tym warto go naśladować. Stara się on również zwiększyć zainteresowanie pływaniem, zwłaszcza wśród młodych ludzi. O zaletach pływania chyba nie muszę pisać, sama staram się teraz jak najczęściej korzystać z tej aktywnej formy spędzania wolnego czasu.

Okaleczona - Cathy Glass

Książka przeczytana jeszcze w lutym, bardzo ciekawa i jedna z serii Pisane przez życie . Opis wiele zdradza, więc można przejść od razu do mojej opinii, która nie mówi wszystkiego.


Poruszająca opowieść o relacji Cathy Glass z małą, nieśmiałą dziewczynką o imieniu Dawn, która samookaleczała się, by w ten sposób odreagować traumatyczne przeżycia. Jako dziecko była maltretowana przez opiekunów, choć marzyła tylko o tym, by stać się częścią rodziny.

Dawn nie miała łatwego życia. Po rozwodzie rodzice nie znaleźli dla niej czasu, zajęci szukaniem nowych partnerów. Dalecy krewni, którzy przejęli opiekę nad dziewczynką, wyrządzili jej wielką krzywdę. Opieka społeczna chciała jak najszybciej się jej pozbyć. Dla wszystkich była „wstrętnym bachorem“. Cierpienia, jakich doznała, spowodowały, że stała się agresywna. Zamknęła się w sobie i zaczęła okaleczać.

Źródło


Moja opinia:

Książki z serii „Pisane przez życie” są często naprawdę straszne, a jeszcze straszniejsze, że przedstawiają prawdziwe historie, wydarzenia, które lepiej, żeby nie miały miejsca. Tak samo jest i w tym przypadku.
Pewne małżeństwo nie może mieć własnych dzieci, więc decyduje się zostać rodziną zastępczą dla dzieci, którymi biologiczni rodzice z różnych względów nie mogą się zająć. Dostają chłopca, po sukcesie z którym przychodzi kolej na Dawn, dziewczynkę, z którą nikt sobie nie umie poradzić. Dziewczynka buntowniczo wchodząca w okres dojrzewania, to spory orzech do zgryzienia, to wyzwanie, któremu trudno jest podołać. Czy zastępczy rodzice sobie poradzą? Jak dotrzeć do źródła okropnego zachowania swojej podopiecznej, której daje się miłość, opiekę, a ona odpłaca się ucieczkami i innymi wybrykami?
Czytając książkę byłam pełna podziwu dla rodziców zastępczych, którzy okazali się być naprawdę niezwykle cierpliwi i z oddaniem opiekowali się powierzonym im dzieckiem. Nie uzyskując pomocy od instytucji odpowiedzialnych za Dawn, sami próbowali się jakoś z nią dogadać, wyznaczyć zasady, zapewnić, że są dla niej i przy niej. Jednak Dawn skrywała pewną straszną tajemnicę, będącą w dużej mierze przyczyną jej okropnego zachowania i trudności wychowawczych, jakie sprawiała...
Książka Okaleczona wciąga od samego początku i człowiek nie umie się od niej oderwać, wywołuje u czytelnika wzruszenie, oburzenie, współczucie, tym bardziej, że opisana historia w dużej mierze jest prawdziwa. Co więcej, podobnych historii pewnie jest wiele i to niestety nie napawa optymizmem. Ilekroć czytam książki, o dzieciach, których rodzice delikatnie mówiąc nie sprawdzili się w swojej roli, jestem oburzona i nie umiem sobie wyobrazić, że można tak krzywdzić najbliższe sercu istoty, które są bezbronne i na nas polegają, nas traktują jako wzór do naśladowania.

Inne książki tej autorki, które mam zamiar przeczytać:
Najsmutniejsze dziecko
Skrzywdzona  (już wypożyczona z biblioteki:)

Pies, który uratował mi życie - Isabel George

Ostatnio mam straszne zaległości w pisaniu bloga i aktualizowaniu informacji na Lubimy czytać , dlatego kolejność zamieszczonych teraz recenzji jest raczej losowa. Książkę Pies, który uratował mi życie przeczytałam pewnie jeszcze w marcu, lecz dopiero dziś udało mi się napisać krótką recenzję. Opis jak zwykle wiele już  nam mówi, ja tylko dodam parę zdań od siebie.


Oto prawdziwi psi bohaterowie. Bez trudu oczarowali ludzi, z którymi przyszło im pracować:
· Judy, jedyny pies w historii uznany za jeńca wojennego.
· Rat, niewielki kundel o bogatej osobowości. To najdłużej służący pies w armii brytyjskiej stacjonującej w Irlandii Północnej.
· Bonnie i jej opiekunka, Jenny Chester, pracujące razem w Bośni i na linii frontu w Faludży.
· Kanadyjski nowofundland Gander, który został przemycony do Hongkongu. Oddał życie za ludzi, z którymi służył w wojsku.
· Pies tropiący Cezar, który pomagał podczas wojny w Wietnamie.

Poznaj historie psów, które doceniono nie tylko ze względu na niezwykłe umiejętności, ale również pasję i oddanie w czasach, gdy ludzie najbardziej ich potrzebowali.

Moja opinia:
Książka zawiera kilka opowiadań o niezwykłych psach, które wiernie pomagały żołnierzom, w różnych częściach świata podczas różnych konfliktów zbrojnych. Niektóre z psów zostały specjalnie przeszkolone do służby w trudnych warunkach, inne to przybłędy, które wybierały sobie określone miejsce, by tam towarzyszyć ludziom. Psy często okazywały się nie tylko pomocne w wykrywaniu wroga czy też ładunków wybuchowych, ale przede wszystkim jako świetni kompani, zapewniały rozrywkę i przypominały o normalnym życiu za linią frontu. Wiele razy psy ratowały ludzkie życie i poświęcały się dla innych, zadziwiały swoją mądrością i doskonale wykształconym zmysłom. Dla niektórych z tych zwierząt koniec nadszedł zbyt szybko, ale zapewne zapisały się w historii i pamięci ludzi, którzy się z nimi zetknęli. Książka „Pies, który uratował mi życie” to przyjemna i lekka lektura przypominająca, że nie ma przesady z powiedzeniu iż „pies jest najlepszym przyjacielem człowieka”.