środa, 23 listopada 2011

„K: Sztuka Miłości” - Hong Ying

Książka swoim opisem zachęciła mnie do przeczytania, choć tak naprawdę wpadła mi w ręce przypadkowo. Jest to ciąg dalszy mojego nadrabiania zaległości; teraz jedyne co robię z książkami, to pisanie zaległych recenzji, na czytanie nie starcza czasu :(

W roku 1936 Virginia Woolf zanotowała w swoim dzienniku: "Julian stał się mężczyzną - jest opanowany, lecz zgorzkniały, a w jego smutku wyczuwam coś tragicznego". Słowa te dotyczyły jej siostrzeńca. Julian Bell właśnie wrócił z Chin, gdzie wykładał literaturę angielską na uniwersytecie. Jego sławna ciotka nie mogła jednak wiedzieć, że młody człowiek poznał tam nowe oblicze miłości - miłości, która odmieniła go na zawsze. Pewny siebie, żądny przygód chłopak początkowo widzi w Lin - pięknej żonie dziekana uczelni - wyłącznie kolejną zdobycz: uległą i słodką kobietę Wschodu. Nowa kochanka okazuje się pisarką i intelektualistką zafascynowaną zachodnimi prądami literackimi, kobietą wyzwoloną opierającą się presji tradycji i tajemniczą mistrzynią orientalnej sztuki miłości. Kobietą, która łamie obyczajowe tabu i pozwala Julianowi poznać namiętność i erotyzm, jakich jeszcze nie doświadczył. Wzajemne pożądanie zmienia się w głębokie uczucie, za które oboje zapłacą najwyższą cenę...
 Źródło

Moja opinia:
„K: Sztuka Miłości” po opisie wydaje się być fascynującą lekturą, ale raczej takową  nie jest. Zakazany romans głównych bohaterów, intelektualistów, których zetknął ze sobą los chyba trochę za późno, jest bardzo ognisty i niebezpieczny...Tytułowa „sztuka miłości” to zestaw tajemniczych erotycznych sztuczek, których główna bohaterka używa na swoim partnerze ku jego uciesze. Pikanterii dodaje fakt, że o ich schadzkach nikt nie może się dowiedzieć, a zwłaszcza mąż głównej bohaterki. I na tym chyba koniec, o tym generalnie jest ta książka. Przeczytałam szybko; lekkie to i niezbyt wartościowe. Można przeczytać, ale nie polecam jakoś strasznie gorąco, choć lubię takie wschodnie klimaty, to jednak nie jestem zachwycona.

3 komentarze:

  1. Lektura może niezbyt lotna dla wymagających, aczkolwiek znakomita na popołudnie. „Zmusiła” mnie do przyjrzenia się bohaterom epoki i powiązanym historycznym postaciom, chodzi np. o postać Virginii Wolff i jak życie/jej rodziny wpływa na postrzeganie wartości przez bohatera. Myślę, że to jest cenne, a wątek romantyczny-erotyczny, no cóż, jest ciekawy kulturowo. I uważam, że warto zajrzeć do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się książka podobała, też dostała się mi przepadkiem, ale nie żałuję na nią swojego czasu i polecam wszystkim ją poczytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany, w Matrasie można nabyć tę pozycję za dyszkę. Już prawie się skusiłem, ale tknęło mnie (to pewnie ta okładka), żeby zapoznać się z jakąś opinią i chyba dobrze zrobiłem :)

    OdpowiedzUsuń