Książka skończona wczoraj, a rozpoczęta chyba jeszcze na początku stycznia, ale to tylko brak czasu nie pozwolił mi zapomnieć się podczas jej czytania. Polecam.
Źródło
Moja opinia:
„Fioletowy Hibiskus” to ciekawa lektura, mimo iż pewnie niejedna osoba mogłaby powiedzieć, że nic się w książce nie dzieje, że akcja nie jest wystarczająco wartka. Ja jednak mam całkiem odmienne zdanie. Wydarzenia opisane w książce, mniej lub bardziej tragiczne czy radosne, są tylko pretekstem, by ukazać bogaty świat różnorakich uczuć; to właśnie w świecie emocji porusza się czytelnik czytający „Fioletowego Hibiskusa”.
Główną bohaterką jest Kambili, nastolatka mieszkająca ze swoją dosyć zamożną rodziną w Nigerii. Życie Kambili i jej bliskich toczy się wokół religii i szkoły. Ojciec, fanatyczny katolik, utrzymuje życie rodziny na dobrym poziomie materialnym, a wśród ludzi cieszy się dużym autorytetem, niekiedy wręcz uwielbieniem. Jednakże na pozór normalna, kochająca się rodzina, ma swoje dramaty. Przeżywa je głównie za sprawą ojca, bojącego się gniewu bożego, a jednocześnie zadającemu cierpienie swoim najbliższym. Chodzący w białej tunice, służący do mszy, wspierający biedaków i organizacje kościelne, potrafi skutecznie zastraszyć żonę i dzieci, a nierzadko dotkliwie ich pobić. Świetnie też potrafi wzbudzić w nich poczucie winy oraz organizować im życie według własnego uznania.
Czy, kiedy i jak zmieni się coś w życiu tej rodziny, czytelnik dowie się sam. Moim zdaniem „Fioletowy Hibiskus” jest przede wszystkim o więzach międzyludzkich tworzących się i rwących, o miłości, może i o nienawiści. O trudnej drodze, o zależności, o lęku, o zniewoleniu. O wielu rzeczach, o których warto przeczytać, lecz niekoniecznie je przeżyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz