Książki o Chinach i czasach rewolucji Mao są wg mnie bardzo ciekawe. Do dziś pamiętam przeczytany kiedyś Dziki Imbir
Autobiograficzna opowieść o chińskiej dziewczynce, rzuconej w wir okrutnej "rewolucji kulturalnej", rozpętanej przez Mao w latach 1960. Ting miała kilka lat, gdy władze uznały jej ojca za kapitalistę i pozbawiły prywatnej fabryczki. Wkrótce rodzice umierają, zostawiając Ting z czworgiem rodzeństwa bez środków do życia. Niebawem dziewczynka zostaje oddzielona od najbliższych i zesłana na wieś do obozu pracy. Przejmująca historia dziecka, które w czasach terroru Czerwonej Gwardii musiało nauczyć się tylko jednego: jak przeżyć.
Źródło
Moja opinia:
Lubię takie książki: o kulturze Dalekiego Wschodu, jakże innej od naszej; o życiu w trudnych warunkach życiowych, politycznych; o wpływie sytuacji w kraju na los zwykłego obywatela...Ta książka jest lekturą wciągającą i wartościową, świetnie się ją czyta i aż zapragnęłam przeczytać inne książki tej autorki. Jej pamiętnik "Liść na lodowatym wietrze" nie został (z tego co wiem) przetłumaczony na język polski, a jestem pewna, że mógłby być równie fascynujący, co „Nazywam się numer cztery”, bo Ting-Xing Ye w swoich książkach opiera się na własnych, strasznych przeżyciach. To, co przeczytałam w „Nazywam się numer cztery” było naprawdę trudne do uwierzenia, mimo, że już parę książek o podobnej tematyce mam na swoim koncie. Warto zwrócić też uwagę na styl z jakim pisze autorka, choć jeśli chodzi o bohaterów to tylko wybrani (w tym oczywiście ona sama) są wyraziści, większość, z tego co pamiętam, została jedynie zarysowana. Podsumowując: polecam książkę, zwłaszcza tym, którzy lubią takie klimaty.